Wiek XIX odebrał państwu Boga. Odebrał zatem miarę oceny człowieka, gdyż bez Boga człowiek jest znikomym zwierzęciem. Człowieka cenić należy według tego, czym jest. Gdy tylko przemijającym zwierzęciem, cena jest inna, gdy trwałą wieczną osobowością, ocena rzecz prosta zupełnie inaczej wypadnie. Bolszewizm podchwycił tę koncepcję skarlenia człowieka, którą przygotowali inni na Zachodzie (materializm, darwinizm i pozytywizm) i dał tej koncepcji okrutny wyraz.

Ufność w bezwzględną wartość nauki, areligijność, zredukowanie człowieka do splotu jedynie fizjologicznego, walka o dobra materialne, walka bezwzględna, okrutna, próby przetworzenia człowieka w rodzaj maszyny, naoliwianej, czyszczonej i zaprawianej do ruchu według technicznych norm aparatu kolektywy, jakim jest państwo, aparatu prowadzonego przez ludzi przepojonych trucizną racjonalistycznej i areligijnej kultury Zachodu – oto znamiona tego, co nazywamy pokrótce bolszewizmem.

Cała filozofia socjalizmu w jej podstawowych tezach, z jej realizatorem bolszewizmem, spoczywa na tak dalece naiwnych przesłankach i grzeszy tak niebywałymi licencjami w zakresie konkluzji, iż wprost wierzyć się nie chce, iż w czasie, który chlubi się ścisłością myślenia i metody badań, pozwolono sobie w świecie na tego rodzaju niedorzeczności.


Twierdza Warszawa