Deklaracja programowa

Mijają lata, które pokazują, że naród nasz w dalszym ciągu nie ma nic do powiedzenia i do decydowania w swoich najistotniejszych sprawach. Lata tym dłuższe, że przypadają na okres wielkiego rozwoju ekonomicznego narodów, które mogą pracować i tworzyć samodzielnie, z pożytkiem dla siebie i dla innych.
Dlaczego mogą to również czynić narody nie tak dawno jeszcze kolonialne? Nikt nie ośmiela się odmawiać im prawa do wolności myślenia i działania. Jednocześnie dlaczego narody krwiożercze i lękliwe tolerują pozbawienie tych praw nas i narodów dzielących nasz los w bloku, w którym znaleźliśmy się ? Prawdopodobnie dla świętego spokoju. Czy jednak straszliwe skutki tej monachijskiej moralności nie spędzają nikomu snu z powiek ?
Mamy dość podnoszenia kłamstwa do rangi jedynej religii państwowej. Mamy dość traktowania nas jako narzędzi, dobrych jedynie do pracy, jako przedmiot ograbiania, oszukiwania i ogłupiania.
Jakim prawem grupka ludzi, opierając się na obcej sile zbrojnej, ograbia nas, okłamuje i demoralizuje, rządzi owocami naszej pracy bez zdawania rachunku, pozbawia nas wolności i opierającego się na niej prawa do samodzielnego rozwoju i organizowania naszego życia społecznego według naszych ideałów, wyniszcza nas ekonomicznie, społecznie i psychicznie?
Jak długo jeszcze bezkrytycznie damy się faszerować zwietrzałymi mitami, które nie wytrzymują konfrontacji z rozumem ?
Podstawowym argumentem, aplikowanym każdemu oponentowi, jest pałka gumowa, pistolet maszynowy, pokój przesłuchań służby bezpieczeństwa, ostateczną i naczelną formą przekonywania ideologicznego – gwarancja obcego państwa, które podtrzymuje mityczną doktrynę realnych władców, ponaddyskusyjną i przywłaszczającą sobie atrybuty nieomylności i boskości „awangardę klasy robotniczej”.

Grupy rządzące w krajach socjalistycznych wysuwają konieczność obrony socjalizmu jako naczelną dewizę. Uważamy, że każda – absolutnie każda – doktryna społeczno-polityczna może mieć rację bytu jedynie wtedy, kiedy dopuszczalne jest teoretyczne, krytyczne i publiczne rozważenie wszystkich jej podstawowych założeń, również w związku z praktyką. Grupa ludzi, sprawując totalne rządy w państwie, głosi poza tym, że doktryna ich jest jedynie naukowa i słuszna, i że jedynie ona może – i doprowadzi – do szczęścia społeczeństwo. Jednocześnie policyjnymi metodami wyklucza głoszenie jakiegokolwiek poglądu już nawet nie przeciwnego, ale próbującego krytycznie zastanowić się nad słusznością pewnych podstawowych zasad, wchodzących w skład tej „jedynej naukowej doktryny”.

Jeżeli krytyczne spojrzenie na założenia jakiejś doktryny czy idei jest milicyjnie i cenzuralnie wykluczone, oznacza to, że nie chodzi tu o obronę idei, a tylko o zabezpieczenie pozycji i nietykalności grupy ludzi, którzy rozumieją, że pożytecznie jest dyktaturę totalną i wyzysk osłaniać ideologią i humanistycznymi hasłami.
Grupa rządząca w Polsce głosi socjalizm komunistyczny. Od lat dzierży wyłączną władzę dzięki obcym wojskom, urządza parodię wyborów, twierdzi, że tylko ona może być opiekunem socjalizmu. Co to za doktryna, że wymaga niezmiennych teoretyków, niemal kapłanów, wyłącznie wtajemniczonych w znajomość dobra i zła? Jeżeli – pod groźbą więzienia i karabinu – nie można krytykować jakiejś idei, to znaczy, że nie chodzi tu wcale o ideę.
Dość mamy tych kłamstw !
Dość cynicznego prania mózgów ! Jeżeli jeszcze nie możemy fizycznie odrzucić tej narośli, to przynajmniej możemy nie dawać się okłamywać, łamać umysłowo i psychicznie.
Mamy prawo do swojego zdania.
Mamy prawo do wolności, mamy prawo do rozwoju.
Odrzucamy – jako nieuzasadnione – takie np. pojęcia jak „dyktatura awangardy klasy robotniczej”, niesprecyzowane, nie dające się zresztą sprecyzować i dlatego demagogiczne. Pojęcia klasowe służą grupie ludzi do utrzymania dyktatorskich rządów, bez odpowiedzialności i w imię interesów obcego państwa.
Odrzucamy rasistowskie, obskuranckie pojęcia, na mocy których wywodzenie się z jakiejś klasy społecznej (pojęcie klasy społecznej zresztą jest prawie niemożliwe do zdefiniowania, tym bardziej dzisiaj) stanowi determinację człowieka. Ta bzdura, pachnąca rasizmem, jest jeszcze jedną mgławicą osłaniającą państwo, usprawiedliwiającą zorganizowany wyzysk mas. Nie chodzi nam o historyczne wartości doktryny socjalistycznej, które powstawały pod szlachetnymi i realnymi auspicjami. Chodzi nam o spożytkowanie tej doktryny w jej skostniałym kształcie XIX-wiecznym jako zasłony dla dyktatorskiego, totalnie zorganizowanego i upaństwowionego wyzysku.
Grupa władców spełnia wobec naszego narodu funkcję strażnika strzegącego interesów obcego najeźdźcy. Dziś jednak nie wystarcza im niepodzielne dzierżenie władzy i korzyści. W totalizmie hitlerowskim pochwałę kata głosił sam kat, a w totalizmie komunistycznym pochwałę kata głosić ma ofiara, dla wytępienia nawet potrzeby prawdy. Ci, którzy stawiają jedynie nieśmiały postulat obiektywizowania niektórych kanonów tego socjalizmu kamuflażowego, ci, którzy próbują wywodzić, że skoro doktryna socjalizmu komunistycznego jest tak wielka i prawdziwa, tedy nie może jej przecież zaszkodzić wolność opinii i dyskusji nad jej założeniami – ci wszyscy, nawet jeśli rekrutują się spośród oficjalnych wyznawców doktryny – są tępieni przez nieomylnych kapłanów socjalizmu komunistycznego, którzy oprócz funkcji kapłańskich z dziwną nieodmiennością dzierżą władzę. Tępienie polega na odsunięciu próbujących myśleć teoretyków od wszystkich wpływów materialnych i dydaktycznych, zostają oni nieraz pozbawieni środków do życia, a w końcu ochrzczeni mianem rewizjonistów i sługusów imperializmu.
Fakty jednak, łącznie z realną nieodpowiedzialnością przywódców rządzących partii komunistycznych – wskazują, że głoszony przez nich socjalizm to parawan totalizmu, że ów mit podtrzymywany jest totalnym terrorem, bez liczenia się z jakimikolwiek prawdami i wartościami. W naszych, polskich warunkach grupa władców spełnia jeszcze dodatkowo rolę służebną wobec obcego totalizmu, pilnując w Polsce realizacji jego grabieży. Dla utrzymania narodu w uległości i dezorientacji, dla zmuszenia go do wykonywania bezwolnego źle opłacanej pracy – obecne są w Polsce radzieckie siły zbrojne, rozwinięty aparat bezpieczeństwa, ustanowione religie państwowe. Kiedy zdarza się, że teoretycy marksistowscy, profesorowie marksizmu, w badaniach swoich dochodzą do momentu, w którym zaczynają poddawać poszczególne zasady socjalizmu komunistycznego rozumowemu roztrząsaniu i pragną konfrontować tę doktrynę jedynie z rozumem, nie z wydziałem administracyjnym, ideologicznym, czy jeszcze jakimś innym w KC – wówczas obserwujemy ciekawą reakcję ze strony „awangardy klasy robotniczej”. Przywódca, przeważnie człowiek, który zakończył naukę na kilku klasach szkoły podstawowej, nawet nie usiłuje uciekać się do argumentacji logicznych czy racjonalnych; karci publicznie wychylającego się naukowca, napomyka coś o jego poziomie moralnym i prowadzeniu się, chrzci go rewizjonistą, insynuuje mu szereg ubocznych niegodziwości osobistych, nie zapominając przedtem pozbawić go pracy, a już zawsze – możliwości publicznej obrony teoretycznej. Kilka dni potem zastęp chórzystów partyjnych z odcinka nauki usmażyć musi potępienie dla wyklętego, nieraz powtarzając, dla większej swej hańby, gotowe zwroty z przemówienia sekretarza arcykapłana. Mamy wielki szacunek dla tych członków partii, którzy w pewnym momencie, na przekór swej przeszłości – nieraz smutnej i podłej – potrafią wyżej postawić swoje sumienie niż uległość i wygodnictwo. Nie wspominamy tu już o tępieniu w samym zarodku możliwości opracowania i wyznawania doktryny innej albo przeciwnej niż socjalizm.
W takich wypadkach wychodzi na jaw, że strażnicy socjalizmu kamuflażowego posługują się socjalizmem (bardziej przy tym słowem, niż teorią) jako kolorem obronnym dla totalizmu. Sprawa postawiona jest nawet dość jasno. Kto próbuje choćby zastanawiać się publicznie nad zasadnością i naszą legitymacją do rządzenia, ten kala socjalizm, który w naszym wydaniu jest jedynie naukowy. „Socjalizm to tylko i wyłącznie my” – powiadają ci ludzie.
Grupa polskich przywódców partyjnych, postawiona przez obce państwo na czele PRL, pilnuje starannie, by wyniki pracy naszego narodu zostały za fikcyjnymi opłatami przekazane ich mocodawcom. Ci ludzie nie wahają się dla utrzymania narodu w uległości atomizować go, rozdrabniać, skłócać, stwarzać warunki prowadzące do osamotnienia, pauperyzowania, strachu. Dla utrzymania władzy nad nami wysługują się obcemu państwu przez pozbawienie naszego społeczeństwa podstawowych praw należnych osobie ludzkiej. W historii udziałem takich ludzi jest hańba. Historia wydaje na nich wyrok bezwzględny.
Los nas umieścił w obrębie totalizmu. Totalizm, który jest dzieckiem naszego wieku, polega na skupieniu w rękach państwa wszelkich dziedzin działalności społecznej i politycznej – własności środków produkcji, zatrudnienia, związków zawodowych, organizacji politycznych i młodzieżowych, rozrywki, całości życia gospodarczego, administracji, milicji, decyzji ustawodawczych i wszystkiego, co ma jakiekolwiek znaczenie społeczne. Państwo zaś, eliminując absolutnie opozycję, trzymane jest przez jedną grupę – wyłączny podmiot decyzji. Policyjnie zlikwidowane jest wszelkie działanie opozycyjne, środki masowego przekazu są w najdrobniejszych publikacjach podporządkowane grupie rządzącej i nie zamieszczają żadnych artykułów ani doniesień, które kwestionowałyby legalność czy słuszność działania tej grupy.
Oto z grubsza obraz sytuacji w Polsce i w krajach bloku tzw. socjalistycznego.
Komitety centralne partii komunistycznych w Polsce i w innych krajach demokracji ludowej nie są suwerenne. Powołane są i kontrolowane stale, we wszystkich ważniejszych decyzjach, przez administrację partyjno-polityczną ZSRR. Jesteśmy tego świadkami i ofiarami, i fakt ten określa szereg zjawisk, zasadniczo wyjaśnia całą sytuację.
Nie możemy ulegać propagandzie, która nawet nie wysila się na sprytniejsze wybiegi – musimy patrzeć realnie i konsekwentnie. Totalizm wraz z całym bagażem negacji zasad moralnych i wolności osoby ludzkiej nie może być lekceważony. Uniwersalnie głosi on doktrynę socjalizmu komunistycznego, przy czym jedynie wąska grupa przywódców partii komunistycznych w Moskwie określa, kto do tego socjalizmu należy, a kto nie. Kryterium uznania za prawdziwego socjalistę-marksistę stanowi przyjmowanie prymatu i komentarzy ZSRR jako obowiązującej wykładni socjalizmu. Poza takimi nie ma żadnych innych socjalistów marksistowsko-leninowskich, reszta to rewizjoniści.
Wprowadzając bezwzględny terror i wykluczając jakikolwiek sprzeciw w krajach podległych przy pomocy całego arsenału nowoczesnych środków służących do czynienia społeczeństw bezwolnymi – system ten, głosząc wyłączność i absolutny charakter swej doktryny, tępi rozwój umysłowy i moralny narodów uzależnionych. W procesie ubezwłasnowolniania społeczeństw bazuje na ujemnych stronach natury ludzkiej – na chęci zysku, na strachu, słabości charakteru, bezkonfliktowości moralnej i umysłowej. Grupy swoich funkcjonariuszy powołuje spośród przedstawicieli narodowości krajów podległych – dla skuteczniejszego zachowania pozorów. Grupy te nie wahają się dla korzyści materialnych przed pełnieniem funkcji strażników trzymających naród w uległości, okłamujących go mitologicznymi mirażami socjalizmu, komunizmu i podobnych religii politycznych. Ich rolą jest transmisja poleceń centrum, czyli Moskwy.
Nie jest już modne ani pożyteczne dla imperializmu – w naszym przypadku dla sowimperializmu – likwidowanie wszelkich pozorów państwowości uzależnionych neokolonialnych narodów. Sowimperializm, który dysponuje najsprawniejszym aparatem propagandowym na świecie, powołał zatem do życia twory o wyglądzie państwowym, państwa-atrapy, w których za cenę posługiwania się językami narodowymi zmienia się społeczeństwa w formacje zorganizowanej, bezwolnej pracy. Stanowiło to poza tym dla aliantów zachodnich po II wojnie światowej alibi polityczne, maskując neokolonializm sowiecki i maskując odpowiedzialność samych aliantów za ten stan rzeczy. Sprawność tego zabiegu jest taka wysoka, że – przy konsekwentnej i totalnej propagandzie – ci, którzy wytwarzają dobra materialne, sami nie wiedzą, co się z nimi dzieje. Za swoją pracę otrzymują uposażenie równe przeciętnie czterem parom butów średniej jakości albo kilkunastu kilogramom wędlin – wartość uposażeń bowiem można badać i oceniać jedynie pod kątem ich siły nabywczej. Niewolnik jednak nie może myśleć, porównywać, zastanawiać się, wybierać. Daje mu się państwową doktrynę jako jedynie naukową i jedynie godną uwagi, wyłącznie obowiązującą. Trzeba wykorzenić z niego pojęcia wolności, prawdy, Boga, ponadczasowych i obowiązujących wszystkich zasad moralnych, pozbawić go oparcia w poszukiwaniu i dążeniu do własnej wolności, pozbawić tęsknoty do poszukiwania prawdy i dobra. Na tym polegają zadania środków masowego przekazu w systemie totalitarnej atrapy. Zamiast wartości zabronionych wprowadza się pojęcie „klasowej” moralności – którego się zresztą wcale nie precyzuje, gdyż jej zasady określa w dowolnym czasie i w dowolny sposób grupa przywódców partyjnych przy użyciu nie dającego się zobiektywizować ani określić pojęcia „interesu klasowego”.
Totalizm komunistyczny w uniwersalnym wydaniu, to stopniowe niszczenie osoby ludzkiej – to znaczy: wolnej, szukającej prawdy i lepszych rozwiązań ekonomicznych, duchowych, psychicznych, kulturalnych istoty posiadającej prawo wyboru. W historycznej galerii tyranów nie ma równych grupie reprezentującej totalizm komunistyczny w technice okrywania zasłonami dymnymi, w technice sprawnego ujarzmiania narodów, w technice prania mózgów, a kiedy trzeba – w technice deportowania i eksterminowania.
Warto zaakcentować, że z wypracowanych historycznie form administracji państwowej uczyniono kanał dla konstruowania państwa-atrapy w celu podporządkowania narodu. Wszystkie instytucje o charakterze państwowym są kontrolowane przez jednostki i komórki partyjne, jakby nie wystarczało, że instytucje te i tak są kierowane przez wybranych członków partii. Partia nie ma zaufania nawet do swoich własnych członków. Przy okazji stanowi to źródło powstawania słoniowatego przerostu biurokracji. Instytucje te: Sejm, rady narodowe, ministerstwa, główne urzędy, biura itp. – muszą być oczywiście służebne. Ale wcale nie należy ich likwidować, należy tylko zrobić z nich ruchome makiety. Podstawową zasadą, głoszoną bez osłonek, jest slogan o kierowniczej roli partii. Sejm złożony z kilkuset wyznaczonych członków PZPR (oraz dla kamuflażu SD, ZSL, grupy „PAX” i „ZNAK”), kompletnie pozbawionych znaczenia, nosi wobec narodu charakter agenturalny i możliwie sprawnie stara się utrwalić w mentalności szarego obywatela, że pałka milicyjna – to wola ludu (alians klasy robotniczej). Dla zagranicy, dla bloku wolnego, ma podtrzymywać mit demokratycznego państwa. Poza tym także służy państwu-atrapie jako biuro składające się z kilkuset ludzi pracujących nad sformułowaniem w języku prawniczym poleceń grupy rządzącej.
Dobór kierowniczych stanowisk w instytucjach państwowych – jak też w przedsiębiorstwach i zakładach, co ma osobne groźne skutki ekonomiczne – opierać się musi nie na wartościach umysłowych i moralnych, ani na zasobie wiedzy, talentach czy umiejętnościach. Dobrym dyrektorem przedsiębiorstwa lub instytucji nie jest ten, kto dużo wie, ma swoje koncepcje, talenty i sprawność umysłową, a już kompletnie nie nadaje się ten kto zdradza istnienie w sobie jakiegoś sumienia. Dobrym jest ten, kto wiernie transmituje polecenia partii – na pierwszym miejscu podporządkowanie i uległość wobec grupy strażników. Tu leży źródło zadziwiającego faktu, że w Polsce i w krajach podobnych utrzymuje się wysoki procent dyrektorów nie posiadających nawet średniego wykształcenia, a nierzadko nawet podstawowego. Jeżeli ktoś ma wiedzę i uczciwość, jest niebezpieczny, bo na pierwszą nikczemność, jaką mu polecą popełnić, może odpowiedzieć: „nie”, nawet kosztem wyższej od współbliźnich pensji i wysokiego stołka. Byłoby to dla mocodawców zbyt niewygodne i sprzeczne z zasadą „jednomyślności”, powszechnego zadowolenia i poparcia dla linii partii.
Grupa strażników używa poza tym szeregu sposobów propagandowych, służących do skuteczniejszego zdezorientowania i trzymania w uległości – dyktuje to konieczność dostosowywania się przez ludzi Moskwy do warunków lokalnych. Zostały stworzone instytucje wymyślonego lub przesadnie wyolbrzymionego niebezpieczeństwa, rozdmuchiwanego przez środki masowego przekazu, broszury i wydawnictwa – mają one odciągnąć uwagę społeczeństwa od własnego położenia. Grupa strażników jasno określa swoje stanowisko: „środki masowego przekazu, to aparat władzy”, a nie opinii publicznej, i: „kto nie uznaje kierowniczej roli partii, ten pragnie likwidacji socjalizmu” – święta prawda! Zna ten natrętny język, szczerzy zza niego zęby twardy totalizm, pełen pogardy dla odwiecznej tęsknoty człowieka – istoty rozumnej – do wolności, dobra, prawdy, konfrontacji.
Niesłychanie groźnym zjawiskiem jest hamowanie rozwoju kultury, zanik samodzielnej myśli twórczej, wyjąwszy mało istotne dziedziny (filatelistyka, kanarki itp.).
Aby w obywatelach wzbudzić poczucie osaczenia, środki masowego przekazu wmawiają im wymyślone niebezpieczeństwa. Wmawiają im, że powinni siedzieć cicho, być posłusznymi strażnikom, bo czyha na nich imperializm, kolonializm i holdingi, że NRF i odwetowcy rządzą światem, i że gdyby nie ZSRR, to wszyscy naraz pożarliby biednych słuchaczy.
Charakterystyczne dla gospodarki atrapii są dwie cechy: Uzależnienie od sowimperializmu oraz monopolistyczny charakter. Nie trzeba dodawać, że odbijają się one ujemnie na gospodarce wynaturzając życie gospodarcze i społeczne Polski i innych atrap Europy Środkowej i wschodnie. Uzależnienie od gospodarki totalnego i bezwzględnego sowimperializmu przejawia się w narzuceniu nam niekorzystnych warunków wymiany towarowej, zgodnych z interesami moskiewskiego centrum. Przejawia się to w następujących dziedzinach:

  • w handlu zagranicznym, gdzie przytłaczająca większość eksportu idzie do ZSRR na warunkach, których się nie ujawnia i nigdy nie ujawniało – trudno, żeby złodziej demaskował swoje grabieże;
  • w konieczności finansowania sfery wpływów komunizmu na świecie: Wietnam, Afryka, Czechosłowacja, pomoc partiom komunistycznym we Francji, we Włoszech – zarówno w towarach, jak i w twardej walucie, zdobytej dzięki eksportowi do krajów strefy zachodniej towarów, których potem brakuje na rynku wewnętrznym. Naród wytwarza produkty, których nie może nabyć, ani z których nie może czerpać korzyści. Nieodpłatnie odprowadzane z kraju wartości materialne muszą doprowadzić nie tylko do haniebnego zaniżania wyposażeń, ale również dodatkowo do posunięć drenażowych (nieproporcjonalnie wysoko ustalane ceny, tzw. akcja oszczędnościowa, dodatkowe okazjonalne składki drenażowe, np. na przeróżne fundusze);
  • w tym, że – nazywając to okazywaniem „pomocy, przyjaźni i braterstwa” – sowimperializm narzuca państwom-atrapom przestarzałą technikę: np. przestarzałe, jeszcze sprzed II wojny światowej urządzenia dla Nowej Huty, licencja Pobiedy i wiele innych;
  • w niedopuszczaniu żywszych i częstszych kontaktów z zaawansowaną gospodarką zachodnią. Drastycznym przykładem będzie tutaj dramatyczna w skutkach dla gospodarki kraju odmowa przyjęcia pomocy w ramach planu Marshalla, która podniosła z ruin i unowocześniła gospodarkę Europy Zachodniej.

Wszystkie te czynniki zostały zachowane w ramach tzw. RWPG, która pod płaszczykiem pięknych haseł kryje dalsze uzależnienie i bezradność gospodarki polskiej i innych krajów będących w podobnej sytuacji.
W samym kraju działalność gospodarcza jest niedołężna, ponieważ jest to gospodarka monopolistyczna. Jej zasadnicze braki wynikają z faktu, że w nieobecności konkurencji istnieją słabe bodźce dla obniżki kosztów i podniesienia jakości towarów (stąd produkuje się towary przestarzałe i tandetne), zaś społeczeństwu-konsumentowi daje się towar o wyższej cenie – bo i tak nie ma wyboru. Społeczeństwo, które jest wytwórcą – robotnicy, techniczna inteligencja oraz ogół zatrudnionych – otrzymują skandalicznie niskie płace, stwarzające konieczność dorabiania „na lewo”, przekonanie o „niczyjości” majątku społecznego, brak zainteresowania pracą. W takich warunkach są to niestety naturalne odruchy psychiczne. Przynosi to jako produkt demoralizację społeczeństwa, wypaczanie dobrych i pożytecznych społecznie pojęć. Warunki pracy i płacy towarzyszące totalnie zorganizowanej pracy bezwolnej doprowadzają ludzi coraz częściej do lekceważenia samej idei pracy, do przyzwyczajenia się do drobnych i większych kradzieży. Procesy te przyjmują coraz szerszy i głębszy charakter.
Stwarza się psychozę podejrzeń, inwigilacji, istnieje przekonanie, że miejsca pracy, którymi atrapa dysponuje, zależne są od zgody i opinii organów partyjno-politycznych, nie chodzi przy tym tylko o jakieś wyjątkowe korzystne zatrudnienie, ale o zatrudnienie w ogóle, ze względu na istniejący w tym systemie monopol pracy. Arsenał propagandowy odwołuje się stale do porównań aktualnych wyników gospodarczych i społecznych z okresem przedwojennym. Niezależnie od tego, że zestawia się tu nieporównywalne dane i okresy (idąc dalej konsekwentnie należałoby się zachłystywać porównaniami z danych z czasów Mieszka I), same porównania podbudowane są statystycznymi kłamstwami. Towarzyszy temu chroniczna ucieczka przed porównaniami z wynikami gospodarczymi krajów rozwijających się normalnie. Kłamliwe są także porównania z wczesnymi lub nawet późniejszymi fazami rozwoju kapitalizmu. Samo zresztą wprowadzenie i stosowanie pojęć „kapitalizm” i „socjalizm” do potocznego słownictwa ma charakter propagandowy, a słowa te pozbawione są wyraźnych konturów.
Cały bogaty dział środków propagandowego oszukiwania i ogłupiania, którego od sowimperializmu uczył się Goebbels, stanowić będzie dalej przedmiot naszych rozważań. Zaznaczmy jednak na wstępie, że o słabości tej propagandy świadczy fakt, iż żeruje ona na monopolu publicznego przekazu, dając tym dowód niemocy umysłowej i moralnej głoszonej przez siebie doktryny.
Jednym z mitów, wpajanych w społeczeństwo, jest twierdzenie, że jedynie grupa KC PZPR jest w stanie zapewnić atrapie ową pozorną autonomię. W tej kategorii mitów mieści się też slogan: „Polska może być niepodległa tylko jako socjalistyczna”, który – jeśli go bliżej rozpatrzyć – oznacza właśnie brak suwerenności polskiej atrapii, zawierając przy tym wyraźną pogróżkę.
Wpaja się także w społeczeństwo mit, że jedynie ZSRR może Polsce gwarantować posiadanie Ziem Zachodnich. Wobec kompletnego uzależnienia atrapy PRL od ZSRR moment ten jest w gruncie rzeczy nieistotny, choć posiada pewne korzystne dla nas strony – fakt etnicznego wejścia naszego narodu na te ziemie. Jednak trwałe i prawdziwie dla nas korzystne posiadanie tych ziem gwarantować może jedynie nasza niepodległość i siła, wynikająca z siły całego bloku krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Mieliśmy już w historii gwarancje Katarzyny II i musimy wobec takich pojęć zajmować stanowisko realne. Smutnym kiedyś dla historyków będzie fakt, że jeden z dwóch współtwórców krwawej hekatomby II wojny światowej, mianowicie ZSRR, ośmiela się występować przed światem jako gwarant istnienia narodu, który pierwszy postawił tamę imperializmowi hitlerowskiemu.
Przywódcy stworzonego w Polsce państwa –atrapy mają do wyboru albo w ramach swych możliwości walczyć o dobro narodu, narażając swe dochody, stanowiska i nawet życie, albo też spełniać posłusznie polecenia swych mocodawców. Rządy tych ludzi wskazują na to, że wybrali to drugie. Zdaje się, jakby w ich umysłach zakorzeniła się myśl, że uczynili już tyle i posunęli się tak daleko, że jeśli stracą poparcie mocodawców socimperialistycznych, to naród może ich pociągnąć do odpowiedzialności. Praktycznie sprawę stawiają następująco: rządzimy, będziemy rządzić, sami się kontrolujemy, nie możemy nie rządzić. Jeżeli ktoś podważa tę zasadę, jest to imperialista, rewizjonista, wróg ludu, zdrajca narodu.
Czy długo jeszcze będziemy słuchać tego bezczynnie ? Otóż nie. Nie chcemy żyć w obręczy alternatywy: albo pokornie pracować dla karmienia i podtrzymywania obecnego totalizmu i rodzimej atrapy, albo starać się wcisnąć do nowej klasy karbowych.
Mamy zamiar wskazać trzecie wyjście.
Albowiem nie zapominamy o niezbywalnym prawie do wolności i prawdy. Jesteśmy za wyborem ideałów, za dążeniem do piękna i harmonii, które chcielibyśmy pracowicie wpajać w nasze własne, przez nasz naród obmyślone i stworzone, korzystające z doświadczeń ludzkości ramy polityczne, społeczne i gospodarcze, zgodne z zasadami rozumu, sprawności działania i korzyści społecznej.

II

Konsekwentna i krytyczna analiza budzi sumienie, zmuszając nas do uznania konieczności nie tylko obrony przed stopniową degradacją do roli bezmyślnych niewolników, lecz także do czegoś więcej.
Musimy przygotować się do tego, by w przyszłych, korzystnych fluktuacjach międzynarodowych posiadać sprawność wystarczającą do zrealizowania przysługujących nam przez sam fakt naszego istnienia praw człowieka. Musimy zebrać siły, zebrać rozumiejących ten cel ludzi, ażeby korzystając z doświadczeń naszych poprzedników w stosownym momencie działać sprawnie i skutecznie.
Nie miejsce tutaj na omawianie form działania, które już przyjęliśmy. Stwierdzamy po prostu konieczność biologiczną i moralną nie poddawania się fali strachu i bierności – ani krótkowzrocznego konformizmu. Nie lekceważymy niebezpieczeństw. Musimy jednak dobrze zdać wielki egzamin, jaki każda epoka urządza swoim pokoleniom, pokazać czy jesteśmy w stanie mówić o swoich naturalnych prawach i bronić ich, potwierdzając w ten sposób swoje człowieczeństwo.
Formy naszego działania są nowe, staramy się dorzucić naszą inwencję, energię i charakter do istniejącej tradycji. Zapoczątkowane przez nasz RUCH idee i doktryny polityczne, które podejmujemy kierując się ich potrzebą i wagą dla narodu oraz koniecznością ich postawienia i bronienia, będziemy niewątpliwie rozwijać dalej. Chodzi bowiem o podstawowe dobra i podstawowe prawa. Bez niepodległego istnienia nie potrafimy się rozwijać społecznie, ekonomicznie i kulturalnie. Będziemy wartościowym uczestnikiem rodziny ludzkiej tylko jako naród mówiący swoim głosem i podejmujący swoje decyzje. Jako atrapa na usługach obcego sowimperializmu nic pożytecznego nie możemy wnieść do trwałych wartości wspólnoty ludzkiej. Pozostając biernymi możemy tylko zhańbić się popieraniem niszczącego człowieka totalizmu.
Zdajemy sobie sprawę, że narody zaawansowane w rozwoju nie mają przed sobą tak podstawowych problemów. Może dlatego właśnie, osiągając wysoki stopień rozwoju ekonomicznego, nie rozumieją niebezpieczeństw dzisiejszej doby. Jest w tym coś z wygodnictwa, z krótkowzroczności, z pogrążenia we śnie.
My natomiast dostrzegamy niebezpieczeństwo w jego najwyraźniejszym kształcie – w doświadczeniu na własnej skórze. Nie mamy wielkich środków materialnych, znamy jednak dobrze sposoby działania, chytrość i bezwzględność zwolenników zniewolenia człowieka i zniszczenia najlepszych pierwiastków osoby ludzkiej. Mają oni siłę, brak im jednak prawdy i poparcia mas – a kiedy tego nie ma, wali się prędzej czy później każdy kolos. Wiemy, że trzeba wielkiej energii, aby odeprzeć kłamstwo – pamiętajmy jednak, że kłamstwo nigdy nie stało się prawdą dlatego, że wzrosło w siłę.

III

Nie stanowimy kontynuacji żadnego ruchu politycznego w naszej historii najnowszej, w szczególności żadnego ruchu z czasów międzywojennej niepodległości II Rzeczypospolitej. Ze wszystkich ruchów czerpiemy ich dobre pierwiastki, składające się na następujące postulaty:

  • niepodległość jako podstawowy czynnik rozwoju społecznego i ekonomicznego narodu,
  • poszanowanie osoby ludzkiej i jej niezbywalnych praw,
  • efektywny rozwój ekonomiczny,
  • programowanie przez państwo zasadniczych zarysów uporządkowanego rozwoju ekonomicznego narodu,
  • sprawność działania społecznego,
  • rozwój umysłowy,
  • równość społeczna i równe szanse społeczne dla wszystkich,
  • wykorzenienie nieuzasadnionych przywilejów i wiążącego się z nimi wyzysku społecznego,
  • wolność prasy i zgromadzeń,
  • sprawne, kompetentne, odpowiedzialne i ustabilizowane ustawodawstwo,
  • instytucjonalne zabezpieczenie wolności wyborów przedstawicieli społeczeństwa,
  • uporządkowane życie społeczne i polityczne,
  • konstruktywne uczestnictwo w życiu narodów,
  • wykorzenienie doktrynerskich mitów ekonomicznych i politycznych.

Pragniemy jednoczyć wszelkie usiłowania i wszystkich ludzi, którzy podzielają nasze zasadnicze obawy i żywotne dążenia, wyrażone w tym programie. Akceptujemy dążenie do likwidacji drobiazgów, które mogą dzielić, i do usuwania okoliczności, które mogą stworzyć grunt dla podziałów i osłabienia. W walce o nasze podstawowe prawa ludzkie chcemy stanowić front, w którym uczestniczyć może każdy, kto podziela nasze zasadnicze obawy i pragnienia, nie wchodząc w drobne, najczęściej mało ważne problemy. Jednoczy nas opór przeciw zagrożeniu. Jesteśmy przekonani o potrzebie lekceważenia drugorzędnych różnic w obliczu zasadniczych konieczności. Musimy dążyć do jedności ideowej i uczuciowej, gdy chodzi o sprawy najżywotniejsze.
Chcemy wolne państwo – bo jest ono naszym podstawowym celem i do niego przede wszystkim dążymy – oprzeć na ściślejszych, przyjaznych stosunkach z narodami Europy Środkowo-Wschodniej, dzielącymi nasz los. Rozumiemy aż nadto dobrze, że podstawową przesłanką stosunków, do których postępującej integracji będziemy wówczas dążyli, musi być wspólnota interesów i równość. Jesteśmy jednak przekonani, że wraz z tymi narodami potrafimy stopniowo wytworzyć podstawy i gwarancje wzajemnej suwerenności i rozwoju. W ten sposób postawimy tamę pokutującej jeszcze niestety myśli, że potrafimy istnieć tylko jako ogon tego lub innego sąsiadującego z nami mocarstwa, bezwzględnego w swej zaborczości. Stworzenie trzeciej siły między dwiema ekspansywnymi organizacjami państwowymi stanowi szansę dla ustanowienia w tym rejonie geopolitycznym realnych przesłanek dla pokoju.
Dopiero po stworzeniu trzeciej siły, o której była mowa, powstaną realne i właściwe przesłanki polityczne dla ożywionej i korzystnej współpracy z pozostałymi dwiema siłami. Chodzi o przesłanki dla równoprawnego obrotu ekonomicznego i kulturalnego i stworzenia w przyszłości na tej podstawie możliwie trwałego, opartego na wzajemnych interesach, statusu międzynarodowego w tym rejonie świata. Pragniemy przyjaźni zarówno z Rosjanami jak i z Niemcami, nie dajemy jednak swojego placet dla imperializmu i zaborczości w takim czy innym wydaniu, pod takimi czy innymi hasłami. Ani w naszym rejonie geopolitycznym, ani nigdzie indziej nigdy nie zapanuje pokój oparty na zniewoleniu mas lub innych narodów. Stan taki można od biedy nazwać spokojem, nigdy pokojem.
Nasze przyszłe państwo dopiero z momentami odzyskania niepodległości będzie mogło określać szczegóły administracji państwowej, zasady konstytucyjne i ustawodawcze.
Mamy w tym przedmiocie szereg doświadczeń historycznych, politycznych i naukowych. Korzystając z nich, opracowaliśmy zdrowe podstawy życia społecznego, gospodarczego i politycznego, opierając się na wszelkich zdobyczach ludzkości.
Sejmu nie można czynić tworem rządu, ale z drugiej strony nie można paraliżować posunięć rządu biegunowo odmiennymi decyzjami, wynikającymi ze zmian konfiguracji większościowych w Sejmie. Zdecydowanie akceptujemy zasadę realnej odpowiedzialności rządu za swoją działalność.
Obecny wyścig gospodarczy w świecie jest szybki, natomiast obecna gospodarka polska nie nadąża za nim z podanych przedtem zasadniczych względów. Tak samo w gospodarce jak i w polityce Polska – ani żaden inny kraj Europy – nie jest w stanie sama sprostać nowym zadaniom, stawianym przez obecną epokę. Jedynym wyjściem dla Polski jest związek gospodarczy z innymi krajami. Chodzi tu o taką współpracę gospodarczą, której nie można utożsamiać ze współpracą w ramach RWPG, będącą „współpracą” tylko z nazwy. Przyszła współpraca połączy zespół państw gospodarczo silnych na tyle, by nie ulegać takiej czy innej presji ze strony Niemiec czy Rosji. Współpraca tych krajów polegałaby na uzgadnianiu planów rozwojowych, kooperacji i specjalizacji, przy respektowaniu zasady równości wszystkich uczestników. Wpłynęłoby to na szybszy postęp techniczny i gospodarczy, na niższe koszty produkcji i rozwój produkcji masowej.
Należy położyć silny akcent na rozwój nauki i nauczania.
Rozwój rolnictwa w Polsce musi iść w kierunku unowocześnienia, przy zachowaniu indywidualnej własności i możliwości prawdziwego, nieskrępowanego zrzeszania się, nie pociągającego za sobą upaństwowienia całego dochodu.
Rozwój przemysłu i rolnictwa, przejawiający się w zwiększeniu produkcji, lepszej jakości i obniżce cen, z jednej strony będzie wynikiem zmian politycznych, z drugiej zaś stanowić musi wynik naukowej struktury gospodarczej. W żadnym wypadku nie osiągnie go się przez doktrynerskie łamanie zasad ekonomicznych dla osiągnięcia pozaekonomicznych celów.
Opisane procesy nie będą zachodzić automatycznie i będą wymagały interwencji państwa zarówno w dziedzinie produkcji jak podziału dochodu narodowego. Należy zwrócić uwagę na rejony zaniedbane gospodarczo, w których ludność żyje w gorszych warunkach, zainicjować rozwój społeczno-gospodarczy w imię wspólnego dobra wszystkich obywateli kraju. Niezależność gospodarcza od centrum sowimperializmu umożliwiałaby pozbycie się olbrzymiego haraczu płaconego przez społeczeństwa, co nawet przy aktualnym stanie gospodarki z miejsca poprawiłoby sytuację ekonomiczną społeczeństwa – byłaby to swego rodzaju natychmiastowa premia za uniezależnienie się. Możliwość suwerennego formowania życia gospodarczego, wyzbycie się doktrynerskich uprzedzeń – muszą przyczyniać się do wzrostu dobrobytu społeczeństwa. Państwo winno ingerować tylko przez planowanie rozwoju kraju i wykorzystywanie czynników i bodźców ekonomicznego oddziaływania, trzeba zlikwidować mnóstwo nieżyciowych i nieekonomicznych uwarunkowań, służących temu, by grupa tyranów mogła sprawować kontrolę nad wytworzonym produktem narodowym. Także i przy podziale dochodu narodowego i społecznego państwo winno mieć takie kompetencje, by możliwe było uwzględnienie dobra wszystkich obywateli kraju.
Konieczne jest odkłamywanie języka politycznego, tradycji historycznej, instytucji politycznych, pojęć społeczno-moralnych.
Każdemu obywatelowi winna być zagwarantowana możliwość swobodnego zabierania głosu w sprawach dotyczących podstawowych praw człowieka. Katalog tych praw został trafnie i w zasadzie wyczerpująco przedstawiony w Deklaracji praw człowieka ONZ. Deklaracja ta jest notorycznie gwałcona przez państwa socjalizmu komunistycznego.
Przywrócenie władzy narodowi musi przybrać realny kształt instytucjonalny. Chodzi tu o stworzenie niezależnie od siebie działających ośrodków myśli i działania politycznego, możliwie biegunowych a nie wielopartyjnych, realnie odpowiedzialnych przed opinią publiczną. Chodzi także o możliwość realnej krytyki poczynań wszystkich organów władzy przy jednoczesnym wprowadzeniu kar za szkalowanie i znieważanie. Nastąpić musi eliminacja fanatyzmu, wzrost lojalności w konkurencji politycznej, rozwój tolerancji.
Sądownictwo musi być całkowicie niezależne od państwa, a sędziowie winni orzekać jedynie zgodnie z prawem i własnym sumieniem. Z momentem wyboru na stanowisko sędziego ustawać winna wszelka przynależność partyjna wybranego. Każdy obywatel jest odpowiedzialny za swoje czyny przed społeczeństwem i sądami. Zbrodnie przeciwko ludzkości, a co za tym idzie, przeciwko społeczeństwu, nie mogą ulegać przedawnieniu. Nasza rzeczywistość wskazuje, że istnieje konieczność sformułowania i zaszczepienia w świadomości społecznej pojęcia zbrodni polegającej na demoralizowaniu i zorganizowanym ujarzmianiu społeczeństwa.
Podsumowując te postulaty można wskazać ich podstawową przesłankę: w życiu politycznym obowiązywać winny zasady moralne, zasady, które bezwzględnie wiążą całą społeczność, a tym bardziej tych jej członków, którzy zajmują się pracą polityczną.
Nauka i kultura w warunkach panowania i obowiązywania podstawowych praw osoby ludzkiej i jej wolności musi i może uzyskać atmosferę niezbędną do normalnego rozwoju. Wytyczne metodologiczne, ideowe i tematyczne, krępujące środowiska twórcze, serwowane przez grupy rządzące, zabezpieczane przez cenzurę i reglamentację wydawnictw i prasy zmonopolizowanej przez państwo – są haniebnym zjawiskiem naszych czasów i muszą być w całości przekreślone. Sumienie i podstawowe prawa naturalne człowieka nie tylko wytyczają granice twórczego działania każdego pisarza i twórcy, ale wraz z talentem, poczuciem piękna i rozmachem umysłowym są motorem rozwoju umysłowego społeczeństwa, narodu, one też stanowią wytyczną racji stanu.
Zdecydowanie bronimy zasady zupełnej swobody działalności duszpasterskiej Kościoła – przy jednoczesnym wyłączeniu specjalnych przywilejów dla osób duchownych i przy wyłączeniu, ze względu na specyficzność powołania, możliwość pełnienia przez duchownych jakichkolwiek funkcji państwowych i administracyjnych. Zasada ta służyć będzie w naszym przekonaniu obydwu stronom. Podnosimy wagę i przydatność autorytetu moralnego Kościoła dla rozwoju społeczeństwa.
Występujemy o eliminację z politycznego życia narodu działalności partii o programie totalitarnym, faszystowskim, partii głoszących nienawiść klasową i walkę klas, nienawiść społeczną, dyktaturę grup czy klas bądź innych ugrupowań, które w przeszłości lub dzisiaj głoszą potrzebę walki przy pomocy zakazów i środków administracyjnych ze świadomością, ideami, Bogiem. Piętnujemy przynależność do takich nieludzkich i wstecznych partii i ugrupowań. Poglądy takie prowadzą, jak wskazuje niedaleka przeszłość i aktualność – do zbrodni, czasów pogardy, demoralizacji i deprawowania społeczeństwa, do nienawiści, strachu, poniżenia i osamotnienia.

Deklaracja programowa „Mijają lata…” autorstwa głównie Andrzeja Czumy i Łukasza Czumy przy współpracy ze Stefanem Niesiołowskim, Emilem Morgiewiczem, Benedyktem Czumą i innymi uczestnikami zjazdów RUCHU w latach 1967-1968.